Zdjęcia na zasadach TFP czyli jak mieć zdjęcia dla twojego biznesu za darmo.
Co to TFP
Z angielskiego „fime for print” czyli czas za zdjęcia, ty poświęcasz swój czas, a w zamian otrzymujesz zdjęcia.
Jeśli potrzebujesz dla twojego biznesu jakichś zdjęć portretowych lub z jakiegoś wydarzenia to jestem pewny że gdy wystarczająco dobrze poszukasz, to znajdziesz osoby, które zrobią to za tak zwane „do portfolio”, czyli za darmo.
Szczególnie jeśli chodzi o zdjęcia portretowe, wystarczy napisać na jednej z grup skupiających fotografów TFP i na pewno znajdzie się fotograf, który zrobi to za darmo lub po kosztach.
Ale czy to się opłaca?
Moim zdaniem, to zależy.
I nie chodzi tu tylko o to czy dostaniesz dobre zdjęcia, czy słabe.
Poza jakością samych zdjęć są inne rzeczy, za które płacisz a o których może nie pomyślałeś.
Fotograf nie samą jakością zdjęć stoi (chociaż wielu początkującym wydaje się, że tak jest).
1. Czy fotograf zjawi się w umówionym miejscu i czasie?
No bo jeśli robi to za darmo to jak nie przyjdzie to co straci? Być może zaproponował sesje pod wpływem emocji i potem głupio mu było odmówić, więc napisze w ostatniej chwili, że zepsuł mu się samochód albo coś innego.
Gdy to była sesja plenerowa i dowiedziałeś się o tym wcześniej, to najwyżej straciłeś kilka minut na wymianach wiadomości.
Gorzej jeśli byłeś już na miejscu gdy dowiedziałeś się o rezygnacji i nadrobiłeś trochę kilometrów, albo zapłaciłeś już za studio, albo (raczej u Pań) poszła już stówa na profesjonalny makijaż. Może być jeszcze inaczej, miało być fotografowane ważne wydarzenie, konferencja, urodziny i twojemu fotografowi właśnie zaciął się aparat i jednak go nie będzie.
Oczywiście, takie rzeczy się zdarzają, nawet najlepszym. Jednak osoby zajmujące się tym profesjonalnie często zdołają coś wymyślić, pożyczyć samochód, sprzęt czy nawet na szybko znaleźć inną osobę, która zajmie się zleceniem, ale gdy stawką jest zero złotych, to Ciężko jest oczekiwać takich rzeczy.
2. Zdjęcia nie tyle nie będą złe, po prostu nigdy ich nie dostaniesz.
Dlaczego? Bo się zepsuła karta, bo teraz nie mam czasu, bo żona rodzi, bo nie odpisuje na SMS, messenger, Instagram i tak dalej. Czemu tak się dzieje? Bo coś się gdzieś podziało, ktoś zapomniał zgrać zdjęć przed formatowaniem albo zdjęcia nie wyszły.
To też jest rzecz, która może się stać. Jednak osoby siedzące dłużej w tym zawodzie mają często obsesje na punkcie kopii zapasowych, podwójne karty, dyski, serwery, chmury, budżety sesji to nie raz dziesiątki tysięcy złotych i utrata tego przez wadę sprzętową mogłaby być zbyt bolesna.
To takie dwa powody, na które po prostu trzeba się przygotować, że tak może być.
Czyli TFP jest złe?
Absolutnie nie. Sesje TFP wykonują nawet najbardziej profesjonalni fotografowie w tym kraju, którzy biorą tysiące za swoją godzinę na planie. Sytuacje, o których wspominam, im się raczej nie przytrafią.
Jednak wszystko zależy od tego co oferujesz w zamian skoro to nie są pieniądze Jeśli nie jesteś modelem z choćby minimalnym portfolio, osobą rozpoznawalną, kimś specyficznym, lub wydarzenie, które oferujesz, nie będzie czymś naprawdę prestiżowym lub ciekawym to odezwą się osoby, które będą swój czas ceniły dosyć nisko. No a od takich osób ciężko oczekiwać profesjonalizmu (oczywiście to nie jest reguła).
No dobra, czyli nie warto ładować się w to TFP?
To zależy.
TFP służy przede wszystkim do nauki i budowania profilio, a nie robieniu pracy za darmo. Nie warto, jeśli twoim celem będzie to, żeby ktoś za zero złoty zrobił portrety twoich pracowników, albo sfotografował urodziny twojego salonu. Warto gdy chcesz się oswoić z kamerą, zobaczyć jak się pracuje z fotografem, jak będziesz się czuł na sesji. Jeśli masz czas, możesz umówić się na jedną czy dwie sesje na zasadach TFP, żebyś na tej już właściwej sesji był już wyluzowany, bo przecież już to robiłeś.
Podsumowując.
TFP to nie darmowa praca profesjonalnego fotografa.