Dlaczego to tyle kosztuje? Czyli Skąd się bierze cena sesji.
Panie, tyle za godzinę roboty chce Pan tyle, co ja mam za dniówkę.
Temat bardzo obszerny, ale chociaż pokrótce postaram się o tym opowiedzieć.
No dobra, to skąd się wzięła taka cena?
1. Sprzęt.
2. Doświadczenie.
3. Czas.
4. Koszty stałe.
1. Co jest potrzebne, żeby zrobić zdjęcie?
W obecnych czasach wystarczy najbardziej podstawowy smartfon.
A co jest potrzebne, żeby zrobić profesjonalne zdjęcie?
Choć czasami też wystarcza smartfon, to aparat może znacznie ułatwić to zadanie.
Aparat to można by powiedzieć wierzchołek góry lodowej, aparaty, obiektywy, lampy to jest to, co widzi klient.
A czego nie widzi?
Komputera, monitora graficznego, kart pamięci, akumulatorów, samochodu (jakoś z tym majdanem trzeba się przemieszczać) licencji na programy, modyfikatorów, akcesoriów.
No jest tego całkiem sporo i zwykle tyle też kosztuje, ale co najgorsze, zużywa się, niszczy i starzeje.
I tak mamy pierwszą część ceny, pokrycie zużycia sprzętu i licencje programów.
2. Czy doświadczenie jest potrzebne?
Jest całe mnóstwo tak zwanych rentali, wypożyczalni sprzętu. Zawsze możesz pożyczyć aparat za jakiś mały ułamek ceny usługi fotograficznej i zrobić to samemu, albo oddelegować to pracownikowi.
Z mojego doświadczenia wiem, że nie stać cię na takie eksperymenty. Mogą być ostatecznie droższe, niż jesteś sobie w stanie wyobrazić.
Doświadczenie fotografa to gwarancja tego, że to o co go prosisz, będzie zrobione co najmniej w miarę dobrze i w miarę szybko.
Doświadczenie to setki godzin spędzonych przy kursach, książkach, warsztatach i na sesjach TFP, które kosztowały mnóstwo pieniędzy. A jednocześnie ta nauka nigdy nie jest skończona.
Nieocenione jest też doświadczenie przy podobnych zleceniach w przeszłości.
To jest druga część, opłacenie czasu spędzonego na nauce.
3. Ile to wszystko trwa tak naprawdę?
1000 PLN za dwie godziny pracy przy zdjęciach? To ile on zarabia na godzinę?!
Wydaje mi się, że tutaj osoby pracujące przy własnym biznesie zdecydowanie lepiej to zrozumieją niż ludzie etatowi (chyba jak cały ten wpis).
Praca fotografa to nie tylko czas na sesji, powiem więcej, czas na sesji to jest zdecydowana mniejszość dla osób z tej branży.
Najpierw jest szeroko pojęta preprodukcja.
Czyli wszystko, co się robi przed sesją, ustalenie tematyki, po co te zdjęcia będą, wymiana inspiracji, sprawdzenie miejsca, cała ta praca musi zostać wykonana, żeby sama sesja przeszła jak najszybciej a efekty był jak najbliższe tych oczekiwanych.
Sama sesja to też nie tylko sesja, ale też i dojazd na miejsce.
Na koniec postprodukcja, która zwykle zajmuje więcej niż samo wykonanie zdjęć, mało tego, zajmuje kilkukrotnie więcej zależnie od charakteru zdjęć. Ja gdy estymuje czas postprodukcji, daje sobie 2-3 razy tyle, co trwała sesja. Nie bez znaczenia czasowego są też poprawki, o które klient może poprosić.
Policzmy teraz czas pracy w dwugodzinnej sesji zdjęciowej:
Preprodukcja, czyli zwykle wymiana maili, telefonów, mały research tematu, dajmy optymistycznie 1h.
Sesja plus dojazd, uznajmy, że jest blisko więc 3h.
Postprodukcja razem z konsultowaniem efektów, 6h.
1000 PLN brutto za 10h pracy już nie brzmi jak złoty interes fotograficzny, tym bardziej mając na uwadze resztę punktów tego wpisu.
4. Koszty stałe
Przedsiębiorcy już pewnie wiedzą, o czym mówię.
Mówię tutaj o kosztach niewymienialnych na prawdziwe korzyści jak opłacenie ZUS lub podatki.
W cenie jest zawarte 19% dochodowego, które trzeba oddać i w przypadku niektórych (np. mnie) 23% VAT.
Oczywiście nie wszyscy fotografowie płacą wyżej wspomniane należności, gdy twój fotograf pracuje z tobą „bez papieru”, masz prawo oczekiwać też niższej ceny.
Więc jak widać, jest dużo składowych, które budują cenę ostateczną, warto je zna,ć wybierając fotografa do współpracy i zapoznając się z jego ofertą.